Monika Irsmanbet
Ach ta przeszłość, którą jakoś tak mimochodem przywołał wczoraj Staś swoim postem. Ile wywołała pytań i wątpliwości. Przypomniał mi się jego akt spalenia żółtych kalendarzy i późniejszy komentarz Mathildy: nie chodzi o to, aby nabyć amnezję. Pozbyć się pięknych wspomnień, zapomnieć swoją biografię? Trzeba to dobrze zrozumieć. Chodzi o bycie w chwili obecnej. W przeciwnym wypadku czytane słowa będą natychmiast tłumaczone na język przeszłości. Odrzucanie pamięci zdarzeń byłoby po prostu głupie, podobnież pozbywanie się cudownych chwil i wspomnień.
Pamiętanie faktów nie tylko nam nie szkodzi, ale również zdecydowanie ułatwia życie społeczne i funkcjonowanie w świecie materii. Jest nam niezbędne w codziennym życiu. To, co jest problemem, to co jest niepotrzebne, martwe, szkodliwe to pamięć osobista. To ta pamięć, gdy przeszłe zdarzenia nas zabrudziły, dotknęły boleśnie, zdewastowały. Pamięć faktyczna mówi nam, co się wydarzyło i co nas zraniło. Tyle że tamtych nas już nie ma. Nie ma nas z przeszłości. Jesteśmy gdzieś indziej, jesteśmy już innymi ludźmi o czas, który upłynął. My i „sprawca” ulegliśmy upływowi czasu i wielu zdarzeniom, które na nas w tych chwilach wpływały. Jesteśmy nowi, wszyscy. Tamtych nas, z przeszłości już nie ma.
Spal żółte kalendarze i spal pamięć autobiograficzną, to, co nas niszczy, obciąża, więzi. Nie dźwigaj już, nie ciągnij czegoś, co jest martwe i kogoś, kto już nie jest tamtym kimś. Spal razy od rodziców, rozplotkowane koleżanki, inwektywy od kierowców na drodze. Ty już jesteś inny i oni wszyscy już są inni. Pamięć autobiograficzna zapisała krzywdę, ale my poprzez swój stan psychiczny dodaliśmy do niej historie, emocje i swoje wciąż nowe interpretacje. Na takiej pamięci nie można polegać, to chyba oczywiste. Nasze fakty nie są faktami, nie ma faktów z przeszłości. Tamta historia nie jest prawdziwa, jest zniekształcona i już przeszła, martwa.
Nie zrywajmy z przeszłością, bo jest częścią teraźniejszości. Wszystko, czego dokonaliśmy, jest w nas zapisane. Nasze wybory, związki, decyzje, nasze zdarzenia. Tak jak teraźniejszość jest przyszłością. Nie chodzi więc o to, aby zapomnieć przeszłość, ale o to, aby się nią nie przejmować, nie żyć, aby nie decydowała o teraz. Chodzi o to, aby, jak napisała Mathilda, zobaczyć, że jesteśmy kuszeni i złapać diabła za rogi.
Żeby naprawdę poczuć życie, żeby naprawdę złapać oddech, żeby naprawdę pofrunąć, trzeba nawiązać kontakt. Kontakt nie z tym, co pamiętamy, ale z tym, co w danej chwili nas otacza. Jeśli odpowiednio i dość głęboko zacumujemy w teraźniejszości, to uda nam się złapać co nieco z przyszłości. Wracamy więc kolejny raz do sumy, że tylko TU i TERAZ jest warto, jest możliwe, jest potrzebne i godne uwagi. Wybierając kontakt z TU, żyjemy i tracimy poczucie upływu chwil między palcami. Życie staje się wartością i w otoczonych zmarszczkami oczach jest blask i radość. I ta mądrość indiańska i ta świadomość. Tylko tak warto, bo życie jest zbyt krótkie, zbyt chwilowe, by tracić je na coś innego. Wszyscy odejdziemy, więc odejdźmy jako inni ludzie. To dopiero jest życie.