Z rozbawieniem obserwuję bezsilność wielu moich przyjaciół, gdy wypluwają swoje emocje wściekłości w swoich postach, zamiast wymyślić sobie szczęśliwe życie. Klną, złorzeczą i próbują jakoś wpłynąć na to co się dzieje. Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia! Niczego przez to nie zyskują, a nawet energetycznie tracą. Nie zyskują, bo społeczeństwo pozbawiono wszystkich możliwości decydowania o czymkolwiek. Żebyśmy nie wiem jak chcieli, nie zmienimy się z kurczaka we właściciela kurnika. Skoro zaakceptowaliśmy taką rolę skąd ta frustracja gdy różne obsrajdki zajmują najlepsze korytka?
Czy to znaczy, że szczęśliwe życie jest poza naszym zasięgiem i jesteśmy skazani wyłącznie na płacz i zgrzytanie zębów? Ależ skąd. Rozwój duchowy (wykpiwany przez ludzi zabetonowanych w materialnej rzeczywistości) pozwala zobaczyć wewnętrznym wzrokiem inną, istniejącą rzeczywistość, która rozciąga się poza naszymi pięcioma zmysłami. Najzabawniejsze jest to, że my wszyscy należymy do tej rzeczywistości. Trochę tu, trochę tam! Ci zabetonowani w rzeczywistości 3D również. Nawet mając swoje materialne ciało, istniejemy również niezależnie od niego w innych wymiarach.
Podejrzewam, że wielu czytelników tej strony doświadczyło już przebłysku świadomości transcendentalnej. Wróć! Wszyscy jej doświadczamy, tylko nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Przypomnijmy sobie zatem swoje odczucia, gdy budzimy się z jakiegoś niezwykle realnego snu. Czasami musimy się potężnie otrząsnąć, żeby zrzucić z siebie resztki koszmaru i uświadomić, że to tylko sen. A ilu ludzi uświadamia sobie, że ten sen zależy od nich, a nie oni od snu? A ilu ludzi uświadamia sobie, że materialna rzeczywistość jest również iluzją i także zależy od nich, a nie oni od niej?
Mówię i piszę o tym od lat, na początku niezwykle delikatnie i z pewną nieśmiałością, ale upłynęło już 14 lat od mojego „wybudzenia” i mam już sporo dowodów, że szczęśliwe życie można sobie wymyślić. Sam, zresztą, jestem takim żyjącym dowodem, że można sobie stworzyć swoją rzeczywistość! I co z tego, że sztuczną? A Wasza nie jest sztuczna?! W mojej sztucznej rzeczywistości jestem zdrowy (jak na swoje lata), pogodny, spokojny i spełniony. Można chcieć czegoś więcej? Można, wszystko można, tylko przesadne oczekiwania zawsze rodzą ból i rozczarowania. W rozdziale czwartym Popierdywania metafizyką dokładnie wyjaśniam, jak działają energie wyrównujące. To one wyrównują nadmierne oczekiwania, a ja nie jestem młodzieniaszkiem, żeby sobie pozwalać na nabijanie kolejnych guzów.
Najtrudniej przekonać kogoś (dlatego nigdy nikogo do niczego nie przekonuję), że swoją sztuczną rzeczywistością można zarządzać tak samo jak snem. Mam tu na myśli śnienie świadome. Na rynku jest mnóstwo książek, które mówią o tym jak wymyślić sobie szczęśliwe życie. Nie jestem żadnym wyjątkiem! O sterowaniu rzeczywistością piszą od lat: Osho, Tholle, Moritz, Zeland, Murphy, Walsh, Nelson, Williams, Lipton, Dispenza, Braden… tę listę mogę ciągnąć w nieskończoność! I co? Wolimy wiadomości na Pudelku! booo… Nie wolimy! Kupiliśmy przecież kilka książek. A przeczytaliśmy? booo! Kilka tak! A wprowadziliśmy nowe przekonania w pole serca? booo! Okay! Nie będę dłużej Was drażnił. Ja wprowadziłem i dlatego dopiero na starość wiem, że żyję. W swoim wymyślonym świecie!