Odkąd powstał monoteizm i narodziny jednego Boga stały się faktem – ludzie zostali omotani. Wmówiono im, a oni uwierzyli, że ich Bóg jest Bogiem jedynym i domaga się wyrzeczenia wszystkich innych bogów. Żyd, Arab, katolik uważa, że tylko jego Bogu należą się hołdy, ofiary, peany i pokłony. Ojcze najsłodszy, najświętszy, dobroci nieskończona, źródło wszelkich rozkoszy, panujący nad wszystkimi narodami, kruszący pychę grzesznikowi, wzorze dla ojców, wesele dziewic, zmiłuj się nad nami!
Podobnymi słowami zwracano się do Jahwe i Allaha i co to przyniosło? Krwawe krucjaty, dżihad, inkwizycję i dyskryminację na tle religijnym. To nie jest historia, tak dzieje się również dziś, dyskryminacja i wojny na tym tle dotykają nas tu i teraz. A gdy już cofamy się do historii zauważcie jak pięknie rozwijało się Cesarstwo Rzymskie gdy cechowała je tolerancja religijna. Kiedy od Konstantyna Wielkiego zaczęto likwidować wszystkie świątynie niechrześcijańskie, zaczął się okres rozpadu. Zakazano uprawiania pogańskich obrzędów pod karą śmierci, a prześladowania ciągnęły się przez całe wieki, chociaż cesarstwo dawno przestało istnieć.
Narodziny jednego Boga wywołały również nienawiść w stosunku do wyznawców innych Bogów monoteistycznych stąd niekończąca się wojna pomiędzy katolikami, żydami i muzułmanami. Wyznawcy jednego Boga nienawidzą zresztą wszystkich innowierców stąd ksenofobia, która cechuje również nasz ukochany i umiłowany kraj. Ortodoksyjni katolicy nie są w stanie tolerować obok siebie Żyda czy Araba, a zwyczaj dawania wpier… każdemu o innym kolorze skóry obowiązuje, nawet wtedy gdy ten kolorowy jest katolikiem!
O pozytywnych dobrodziejstwach, jakie wniosły narodziny jednego Boga, zachłystują się prawie wszystkie media, ale rzadko wspomina się o tych negatywnych. Nie sposób ominąć kościelnych praw narzucanych ludziom dalekim od Kościoła i utrzymywanie armii urzędników jednego Boga z ich podatków. A bigoteria i dewocja, która w polskim wykonaniu jest szczególnie obrzydliwa? Najczęściej dotyczy ludzi wierzących powierzchownie, którzy manifestują swoją pobożność dla niskich celów. Pamiętacie jeszcze, jak się święciła w Toruniu bania u Cygana? Wróć! Bipa u Rydzyka? Podobało się?
Nie mam nic przeciwko wyznawaniu takiego czy innego boga w zaciszu swojego domu, bo każdy ma prawo dochodzić różnymi drogami i trochę dłużej niż inni do boga w swoim sercu. Mierzi mnie jednak ta hałaśliwa, rozdzwoniona, wyodpustowana, jarmarczna wiara, z którą nie mam nic wspólnego. Kocham jednak jej wyznawców, bo są częścią mnie, a że nieco ułomni… Czy powinienem nienawidzić a może nawet odrąbać swoją nogę tylko dlatego, że mnie pobolewa?