To, że każdy z nas żyje w innym, choć tym samym świecie nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości. Od dawna już nie odczuwam strachu przed niczym… wróć. Oczywiście, że odczuwam strach przed nadjeżdżającym samochodem np. i staram się, aby się po mnie nie przejechał, ale nie ma we mnie lęku przed przyszłością, koronawirusem, szczepionkami, życiem pozagrobowym, karmą, podwyżkami, światową walutą, obawą o los dzieci i wnuków, czyli tym wszystkim co spędza sen z oczu większości moich rodaków.
Rzadko wychodzę z domu a gdy już wyjdę wciąż mnie śmieszą ludzie w maseczkach na ulicy. Rozumiem, że muszą je nosić w sklepie czy w urzędzie, bo tam bez kagańca nie wpuszczą, ale na ulicy? Na rowerze? W swoim samochodzie? Uśmiecham się do nich życzliwe (mogę to robić bo sam maseczki nie noszę) ale odwzajemniają ponurym a czasem wściekłym spojrzeniem. Nie denerwuję się bo wiem, że powoduje nimi strach. Taki sam, jaki czują uczestnicy tych wszystkich protestów ulicznych. Wykrzykują obrzydliwe, mocne, chociaż słuszne hasła, niby robią rewolucję a na gębach maseczki! Ja pier… – jakby powiedział Adaś Miauczyński.
Nie oceniam, nie kategoryzuję, ja tylko obserwuję. W zawiązku z coraz mniejszą liczbą „zarażeń” rząd właśnie urządza nam narodową kwarantannę. Od 28 grudnia, rzecz jasna, gdy już się „zarazimy” na pasterkach i mszach bożonarodzeniowych. Ja się śmieję a ludzie się boją! Czasami jest mi ich szkoda, bo sami zamienili swoje życie w nieznośną ciężkość bytu, a przecież nie o to chodzi w naszej wędrówce przez wymiar 3D. Cierpienie nie koresponduje ani z nowym wymiarem, ani ze starym, szczęśliwym życiem. Nie przypadkiem przecież najbardziej popularne polskie życzenie brzmi: „zdrowia, szczęścia, pomyślności”. Nie odkryliśmy tego dziś, już Leonardo da Vinci pisał: Ten, kto chce pozostać w dobrym zdrowiu, powinien unikać smutnych nastrojów i zachowywać radosny umysł.
Tak właśnie robię i coraz trudniej wprowadzić mnie w smutek, tym bardziej, że codzienność zawsze przynosi mi jakiś powód dla radosnego umysłu. Na przykład rosnąca z dnia na dzień miłość narodu do Wodza. Gdy widzę tę gigantyczną ilość policyjnych suk na ulicy Mickiewicza chroniących Wodza przed miłością ludu to aż serce rośnie. Lud, wiadomo, jak ten Maciej co Zośkę dusił i z godnością odparł jo wom, jo wom, jo wom Zośki nie uduszę a com, a com, a com zaczął skończyć muszę. Niech kończą zatem skoro zaczęli, ale… kończ waść, zdejm maseczkę, wstydu oszczędź!
Mam nadzieję, że z podobnym do mojego spokojem obserwujecie pozorowane działania zarówno władzy jak i tzw. opozycji. Nie tylko w sprawie plandemii. W każdej sprawie, bo w każdej sprawie króluje hipokryzja. Stąd mój spokój i życzliwy dystans muchy, która już wie czym jest lep na muchy. Myślę że ten nastrój zagości również na naszym dzisiejszym webinarze. Zapisało się około 300 osób i tyle miejsc wykupiłem w pokoju webinarowym. Jeśli ktoś się nie zapisał, trudno… Można, rzecz jasna spróbować, bo pewnie komuś z zapisanych coś wypadnie, zapomni, nie zdąży i zwolni miejsce, więc na wszelki wypadek podaję link do wejścia, ale proszę nie mieć żalu, gdy frekwencja dopisze i pokój będzie pełny! https://go.mywebinar.com/letv-nwdb-nszd-peth Zaczynamy punktualnie o 20:00, żeby nie wiem co!